Polak u angielskiego lekarza, historia (mam nadzieję zmyślona) zaczerpnięta z komentarza użytkownika onetu. Oryginalna pisownia pozostawiona:
CZY TEŻ TAK MACIE? PODJERDZAM POD GP MOIM BMW 754 i jeszcze nie wyszedłem bez recepy choćby na panadol a jezyka angielskiego nawet nie liznołem! Ale do tego nieUKi to rzeba mieć łep a w tym łpie co ważniejsze muzg! co go wam brakuje permamętnie.
Ja jak wchodze do NHS to mam ze sobą takom plansze z namalowanom postaciom człowieka i wskaźnik (musze nadmienić że mam laserowy) i zanim jeszcze lekarz puści pare z ust to rozwieszam tom plansze przed nim i wskaźnikiem pokazuje bolące miejsce z fotela gdzie siedze rozpasanay jak basza.
I potem tylko wydaje paszczowo archaizmy (dla tych co nie wiedzom i nie znajom polskiego tlumacze archaizm- wyraz dzwiekonaśladowczy) UUUUUUUUU YYYYCHH AAAAAAA YYYYYYY i taki lekarz od razu wie ze tam mnie boli.
Sprytne nie? jeszcze bez recepty na panadol czy ibuprom nie wyszedłem od lekarza!
Buuucha cha