Od zawsze mój umysł uważałem za raczej ścisły, więc tak marginalnymi naukami jak biologia zwykłem byłem się raczej nie zajmować. Jako że jednak staram się mimo wszystko mieć jakiekolwiek pojęcia o życiu i otaczającym mnie świecie także z zakresu, który mnie nie fascynuje, to właśnie dzisiaj zawiodłem się na swojej ogólnobiologicznej wiedzy 🙂
Pamiętam jeszcze ze szkoły podstawowej, że uczyliśmy się o drapieżnych, mięsożernych roślinach, zwanych rosiczkami. Zapamiętać udało mi się, że w ich liście wpadają zwabione ich zapachem muchy i inne robactwo, liście te, na kształt muszelek zamykają się, soki wydzielane przez liść trawią muchę, dostarczając roślinie elementów, których nie mogłaby wydobyć z najczęściej bardzo ubogiej ziemi, gdzie rosiczki zwykle rosną.
Dzisiaj mój kolega z pracy dostał w prezencie taką doniczkową rosiczkę (ang: drosera). Podobno kupiona w BNQ za £4. Oczywiście wszyscy zaczęli polować na muchy, gdy już jedną złapaliśmy, moim oczom ukazało się coś niesamowitego – rosiczka zamknęła swoją pułapkę, więziąc muchę w dosłownie ułamku sekundy! Zawsz myślałem, że proces ten jest powolny, to znaczy trwa kilkanaście minut, a tu ciach – roślina zachowuje się jak faktyczny, umięśniony drapieżnik 🙂
Na YouTube znalazłem filmik pokazujący, jak to działa: