To już ostatni etap zabawy z moim kamieniem w nerce. Poprzednio – gwiezdne wojny, czyli laserowa demolka, mająca na celu rozbicie kamienia (12mm), a tym razem wyjęcie udrożnienia (stentu) zostawionego podczas poprzedniej operacji. O ile poprzednia operacja była przy pełnej narkozie + morfinie, o tyle dzisiejszy zabieg był przy miejscowym znieczuleniu, gdzie lekarz po 10 sekundach spojrzał na zegarek, machnął ręką i powiedział, że zaczynamy. Trochę bolało… Po wszystkim znieczulenie zaczęło działać.
Milusio to wygląda na zdjęciu (zdjęcia z sieci, to nie moje ;p)…
A, nie wiem czemu, ale nie chcieli mi dać na pamiątkę tego udrożnienia, dziady jedne, chociaż leżało już w śmietniku. Pewnie umyją później i dadzą następnemu pacjentowi ;-))))