Mój zasilacz do laptopa od dłuższego już czasu dawał się we znaki – ktoś prawdopodobnie wpadł na kabel (niskiego napięcia) i wplątał się w niego, uszkadzając cienkie druciki w okolicach wejścia do obudowy.
Ponieważ elektronika nie jest mi obca, mam lutownicę i wszelkie narzędzia, postanowiłem zasilacz naprawić sam.
Pierwszy problem, jaki się pojawił stanowiło pytanie:
– jak otworzyć zasilacz do laptopa?
Okazuje się, że najłatwiejszym sposobem, który jednocześnie wizualnie go nie zniszczy jest nóż i… młotek. Bierzemy nóż, przykładamy go do krawędzi klejenia połówek zasilacza i uderzamy ze średnią siłą 2…3 razy z jednej, 2…3 razy z drugiej. Nie należy do tej czynności używać śrubokrętu, który co prawda powinien także otworzyć zasilacz, jednak bardzo mocno wyszczerbi jego brzeg.
Zasilacz, którego rozebrałem, udało się otworzyć bez problemu.
Zapewne każdy zasilacz do laptopa zbudowany jest nieco inaczej. Aby wymienić kabel zasilający niskiego napięcia w moim egzemplarzu, należało zdjąć jedną stronę metalowej obudowy wewnątrz obudowy – tzw. ekranu. Aby to zrobić, należało najpierw odlutować jedną masową nóżkę kondensatora. Tego typu pracę lepiej zrobić we dwie osoby – bardzo brakowało mi trzeciej ręki i się mocno umęczyłem.
Następnie należało odlutować z płytki drukowanej kabel, odciąć uszkodzony kawałek, i przylutować na nowo.
Niestety, nie mogłem przenieść ze starego kabla (nie wiem, jak to się nazywa, chyba dławik, choć ludzie to nazywają też przegiętką) tego kawałka gumy zabezpieczającego kabel, więc w celu zabezpieczenia kabla przed wyrwaniem z płytki drukowanej, w dwóch miejscach okręciłem go taśmą izolacyjną wokół zasilacza. Nie chciałem używać żadnego kleju typu distal, aby w przyszłości można było go jeszcze kiedyś otworzyć 🙂
Po naprawie złożyłem wszystko do kupy, zasilacz działa bez problemu, laptop nieoczekiwanie nie wyłącza się z powodu braku prądu 🙂