Ponieważ od dłuższego czasu jakoś nic nie pisałem, a jednocześnie przypomniałem sobie moje początki pobytu w Anglii, na ruszt wrzucam temat podwójnych angielskich kranów.
Wyjeżdżając parę ładnych lat temu do Anglii bałem się innej kultury, języka, lewostronnego ruchu i całej masy innych rzeczy. Kultura okazała się wcale nie taka całkiem inna (chociaż jednak nie taka sama!!!), język okazał się nie taki trudny, zaraz po przyjeździe kupiłem samochód, a wspomniana masa innych rzeczy w zasadzie nie wystąpiła.
Stwierdzam więc, że angielska rzeczywistość nie zaskoczyła mnie aż tak bardzo jak się tego spodziewałem. Za wyjątkiem jednego tematu.
Angielskich kranów.
Osoby które nigdy nie były w Anglii zapytają się mnie pewnie – “Co może być nie tak z kranami”? A jednak. Może i to dużo.
Kiedy zamieszkałem u mojego znajomego Anglika, Davida, nie mogłem wyjść z podziwu, dlaczego w kuchennym zlewie, umywalce w łazience oraz wannie zamontowano dwa krany jak na poniższym zdjęciu:
Po pewnym czasie nauczyłem się już używać tego dziwadła. Aby umyć ręce należało nabrać w ręce trochę wody zimnej, po czym bardzo ostrożnie przenieść ręce z wodą o jakieś 40 cm pod strumień wrzątku, aby uzyskać temperaturę wody nadającą się do chociażby obmycia twarzy po goleniu.
I tu jak okazało się, popełniałem błąd. W każdym szanującym się angielskim domu w umywalce obowiązkowym wyposażeniem jest korek, którym należy zatkać odpływ, napuścić odpowiedniej ilości wody ciepłem i zimnej, umyć się, wodę wypuścić zaoszczędziwszy co najmniej kilka litrów bezmyślnie, polskim zwyczajem, wylanej wody.
Niestety, pomimo przekroczenia kolejnego stopnia wtajemniczenia, nie zdecydowałem się na oszczędność wody. Wolałem zmarnować jej kilka litrów więcej, niż babrać się w mydlinach. Poza tym jest wiele więcej bardziej efektywnych sposobów oszczędzania wody. Nie wyobrażam sobie także napełnianie umywalki wodą w publicznej toalecie. Na szczęście – w takich toaletach temperatura wody jest przeważnie, zapewne z oszczędności, odpowiednio niska. A korki zamontowane na wszelki wypadek są :-)))
Kolejny horror napotykał mnie codziennie podczas kąpieli w wannie. Na brzegu wanny zamontowano… dwa kurki. Jeden z wrzątkiem, drugi z lodem. O ile jeszcze napuszczenie wody i uzyskanie odpowiedniej jej temperatury nie stanowiło większego problemu, o tyle przeżywałem katusze próbując opłukać namydloną szamponem głowę. Oczywiście nie dawało się tego zrobić pod strumieniem ani wrzątku, ani lodu, więc nurkowałem w brudnej z mycia wodzie aby się opłukać. Piana z włosów całkowicie “brudziła” wodę w wannie po czym pozostawał jeszcze problem opłukania reszty ciała. Oczywiście musiałem zrobić to w wodzie, w której się kąpałem. Ponadto – jak umyć po sobie wannę?
Następnego dnia zacząłem używać plastikowego dzbanuszka, w którym mieszałem wodę zimną i ciepłą, po czym polewałem się nią.
Na trzeci dzień, zaintrygowany odmienności angielskich systemów hydraulicznych, postanowiłem porozmawiać o tym z moim gospodarzem. David powiedział, że co prawda nie ma pojęcia dlaczego w Anglii montują takie “dziwne” krany (tylko w moim mniemaniu oczywiście, bo dla Davida wszystko było OK), ale przyznał się, że kiedyś kupił specjalną nakładkę prysznicową na oba krany, dzięki której miał uzyskać prawdziwy prysznic:
Tak czy siak, problem rozwiązaliśmy w najprostszy z możliwych sposobów: nastąpiła natychmiastowa zrzutka moja i Davida na baterię Z PRYSZNICEM, mój przyjaciel Sławek całość nam zamontował i problem się rozwiązał. David całym pomysłem zachwycony nie był, natomiast gdy wszystko zostało zrealizowane, nic nie ciekło a na dodatek działało i można było spokojnie brać prysznic, mało nie wyszedł z siebie z radości.
Dopiero niedawno postanowiłem sprawdzić, dlaczego cała Europa (jak mniemam) używa “normalnych” kranów, tylko w Anglii musi być inaczej.
Oczywiście wszystko wzięło się z zaszłości historycznych, a jak wiadomo Anglicy nie lubią nagłych zmian 🙂
Na pewno nie można tu mówić, jak podają niektóre źródła, o względach ekologicznych, ponieważ oszczędność to wymysł ostatnich kilkunastu, czy dwudziestu kilku lat.
Z całą pewnością przyczyną jest to, że do dzisiaj 99% domów ma doprowadzonych jedynie wodę zimną, a każde gospodarstwo domowe musi znaleźć sobie sposób na otrzymanie ciepłej wody.
Najczęściej robi się to w sposób taki, że piec gazowy (lub grzałka elektryczna) ogrzewa wodę i magazynuje ją w dużym izolowanym termicznie zbiorniku, najczęściej w jak najwyższym punkcie domu czy mieszkania. Zmagazynowana woda pod wpływem grawitacji spływa z “beczki” do naszego kochanego kurka z wrzątkiem.
Dlaczego uniemożliwia to zastosowanie klasycznego (w polskim rozumieniu) kranu? Ano, istniała możliwość, że ciśnienie wody zimnej będzie na tyle duże, że podczas mieszania się w kranie cofnie ona wodę ciepłą aż do zbiornika. Aczkolwiek przecież można stosować jednokierunkowe zawory przelotowe. Ponadto, regulacja temperatury wody kranem, gdzie do czynienia mamy z dwoma ciśnieniami o dość znacznej różnicy bywa mocno kłopotliwa. Ale na to także jest patent – baterie z termostatem, widziałem takie w Polsce.
Nasuwa się pytanie – dlaczego więc nie obniżyć termostatem temperatury w zbiorniku? Niestety, zbiorniki są dość dużych rozmiarów, jednak nie na tyle dużych, aby gorącej wody wystarczyło dla większej rodziny w tym samym czasie. A jak wiadomo – im zgromadzona woda cieplejsza, tym mniej jej trzeba użyć… Względy ekonomiczne nie mają tu raczej znaczenia, bo wody co prawda trzeba użyć mniej, ale za to więcej energii na jej podgrzanie.
Rozumiem zastosowanie dwóch kurków w domach starych, gdzie zmiana całej instalacji na nowocześniejszą oznacza wydatek (ale przecież nie aż taki duży), brak chęci zmian jest wpisany w angielską tradycję i należy to szanować. Jednak, czego nie rozumiem już zupełnie, dlaczego nowo budowane mieszkania cały czas mają montowane klasyczne (tym razem w angielskim tego słowa znaczeniu) krany???
Dlaczego, o czym wcześniej nie wspomniałem, w mieszkaniu Davida zamontowano dwa oddzielne kurki, skoro od momentu wybudowania budynek posiada ciepła (wrzącą) wodę doprowadzoną z lokalnej elektrociepłowni?
Jako ciekawostkę znalezioną w sieci podam (autentyczność niepotwierdzona), że angielski hydraulik próbował wyperswadować pewnym Polakom wymianę dwóch kurków na “normalną” baterię. Ponieważ jego argumenty nijak do Polaków nie trafiały, w odruchu rozpaczy stwierdził, że w przypadku zamontowania nowoczesnej baterii, podczas pochylania się nad umywalką będą sobie rozbijali czoła, gdzie przy dwóch kranach jest to niemożliwe.
Znalazłem także kilka innych, alternatywnych rozwiązań, tłumaczących dlaczego Anglicy wolą dwa osobne krany:
– bo nie wiadomo czy bedą chcieli użyć ciepłej, czy zimnej wody;
– nie wiedzieli jak zrobić mieszalnik w kranie (dowodem na to jest fakt, że czasem w miejscach gdzie jest jeden kran i tak nie ma mieszalnika, i woda może poparzyć i być zimna w jednym strumieniu);
– uważają, że mogą korzystać jednocześnie 2 osoby z kranów nad jednym zlewem;
– na przekór reszcie świata;
– najpierw zrobili, a kiedy się skapli, powtarzali że tak jest lepiej, żeby nie przyznać się do błędu;
– dla oszczędności ciepłej wody (jak się poparzysz – od razu zakręcasz i myjesz ręce w zimnej);
– 2 krany – 2 razy lepsi od reszty Europy;
– żeby reszta świata się zastanawiała o co chodzi z tymi kranami;